Cienka granica. Lekarze mylą się przy diagnozowaniu śmierci mózgu
20 lutego 2014Jak doniosła "Sueddeutche Zeitung" (SZ) w ubiegły wtorek (18.02), w minionych miesiącach niemieckim lekarzom przydarzyły się błędy przy stwierdzaniu śmierci mózgowej pacjentów, która jest niezbywalnym warunkiem pobrania od zmarłego narządów do przeszczepu. U dziesięciu pacjentów lekarze stwierdzili śmierć mózgu, nie przestrzegając wymaganych procedur. Nie doszło jednak nigdy do pobrania narządów do przeszczepów od osób, które jeszcze żyły, jak podkreśla prezes Niemieckiej Fundacji Transplantologicznej (DSO) Rainer Hess w rozmowie z agencją prasową dpa. Potwierdził on jednak, że czasami dochodzi do omyłek.
W opisywanych przez SZ przypadkach lekarze po stwierdzeniu śmierci pacjentów spierali się, jak należy właściwie orzekać o śmierci mózgowej. Gazeta, posiadając odpowiednie informacje, donosiła, że akty zgonu musiały być potem korygowane. SZ pisze, że przyczyną tych niedociągnięć jest niedostateczna wiedza lekarzy o procesie stawiania diagnozy śmierci mózgu.
Błędy przytrafiają się wszędzie
W Niemczech śmierć mózgu stwierdzana jest w ok 2 tys. przypadków rocznie. Tylko kiedy dwóch lekarzy, niezależnie od siebie wyda orzeczenie o śmierci mózgu, ze zwłok mogą zostać pobrane narządy do transplantacji, o ile taka była wola pacjenta i jego rodziny.
Prezes Fundacji Transplantologicznej krytykuje doniesienia SZ jako przesadzone.
- Kategorycznie muszę odrzucić zawarte tam generalne podejrzenie, jakoby lekarze błędnie diagnozowali śmierć - powiedział Hess. Faktycznie miało miejsce 10 takich przypadków w okresie 3 lat. Błędy przytrafiają się wszędzie, niestety także w transplantologii - dodał.
- Tylko w dwóch przypadkach doszło do pobrania narządów. W innych przypadkach zadziałał mechanizm kontroli. Lecz nigdy nie doszło do tego, by pobrano narządy od żyjących osób - zapewniał. - Nie można powiedzieć, że zawiódł cały system. Opisane przez gazetę przypadki zostały wyjaśnione.
Jak donosiła SZ, w przypadku jednego dziecka pobrano narządy bez właściwego stwierdzenia śmierci mózgu. W ośmiu dalszych przypadkach z okresu minionych trzech lat jeszcze w porę stwierdzono błędy, zanim doszło do pobrania narządów.
Koledzy się mylili
Przy stawianiu diagnozy o śmierci mózgowej należy zawsze wykluczyć wszystkie okoliczności działania środków farmakologicznych jak narkotyki, neuroleptyki, środki nasenne, środki usypiające oraz takie czynniki jak temperatura ciała, śpiączka czy zatrucie.
W opisanych przypadkach stwierdzono jednak śmierć mózgową, pomimo że pacjentom tuż przed tym podane zostały silne środki przeciwbólowe. Nieprawidłowo przeprowadzano także w jednym przypadku test kliniczny na trwałość bezdechu.
Według regulacji obowiązujących w RFN warunkiem pobrania ze zwłok narządów do przeszczepu jest "zgodne i niezależne od siebie" stwierdzenie nieodwracalnego ustania czynności mózgu przez dwóch lekarzy specjalistów. Gazeta pisze jednak o lekarzu, który w przypadkach śmierci mózgu był wzywany jako dodatkowy rzeczoznawca i w 30 procentach przypadków nie mógł potwierdzić diagnozy swych kolegów.
Pole do oszustw
Prezes Niemieckiej Fundacji Ochrony Pacjentów Eugen Brysch domaga się z tego względu stworzenia "zespołu kompetencyjnego ws. diagnostyki śmierci mózgowej" pod dachem Instytutu im Roberta Kocha, skąd możnaby wzywać lekarzy do klinik transplantologicznych w całych Niemczech. Jak widać, nakazem jest "konsekwentne działanie, ponieważ kwestia, czy narządy pobierane są od zmarłych czy żywych jest głównym zmartwieniem ludzi, którzy mogliby deklarować się jako dawcy", zaznaczył Brysch.
W roku 2013 Niemcy przeżyły dramatyczny spadek liczby osób deklarujących się jako dawcy organów. Było ich tylko 876, czyli 16 proc. mniej niż w roku poprzednim. Eksperci są zdania, że spadek liczby osób gotowych do oddania swoich narządów po śmierci jest wynikiem skandali transplantologicznych. W kilku niemieckich klinikach narządy przeszczepiano ludziom, którzy ich np. nie powinni otrzymać (nowa wątroba dla alkoholika) czy z pominięciem kolejności na liście oczekujących na przeczep.
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik