Niemiecka praca o końcówce kampanii: „Walka wciąż trwa”
21 września 2021„Frankfurter Allgemeine Zeitung“ zauważa: „Jeszcze parę tygodni temu Olaf Scholz uchodził za nielubianego kandydata, budzącego zakłopotanie wyborców. Teraz podziwia się go jako profesjonalistę pełną gębą. (...) Natomiast Annalena Baerbock i Armin Laschet mogą co najwyżej powiedzieć o sobie, że też udało się im odmienić nastroje wyborców, tylko w innym, niekorzystnym dla siebie kierunku. (...) Za to, że CDU i CSU, zaślepione aurą roztaczaną przez Soedera, tego nie zauważyły i dopiero na ostatnich metrach ostro ruszyły do przodu, odpowiedzialni są kierujący ich kampanią wyborczą w Monachium i Berlinie. (...) Laschet, Soeder i Merz w ostaniej fazie ery Angeli Merkel dostrzegli dla siebie koło ratunkowe w postaci podstawowych zasad konsekwentnej polityki nacelowanej na interesy obywateli. (...) Niezależnie od tego, jak bardzo zrobiło się pusto wokół Lascheta, ta konstatacja daje mu ostatnią szansę. Zmobilizowanie wyborców nie przywróci mu co prawda dawnej świetności, ale może go wysunąć przed Scholza.”
„Allgemeine Zeitung“ z Moguncji pisze: „Friedrich Merz publicznie krytykuje decyzję Angeli Merkel o wycofaniu się z energetyki jądrowej i mówi przez to o skrajnie niebezpiecznej i przestarzałej technologii, ze skutkami której długo będą borykać się przyszłe pokolenia. Armin Laschet z kolei nie wypowiada się jasno o prawicowych poglądach Hansa-Georga Maaßena, co także jest sygnałem dającym do myślenia. Inni podważają politykę migracyjną kanclerz Merkel, która jak rzadko wcześniej wzmocniła dobrą opinię o Niemczech na świecie. (...) Wszystko to sprawia wrażenie, że unia CDU/CSU odeszła od pozycji centrowych i utraciła przez to wyborców o takiej orientacji. Tymczasem bez nich nie da się wygrać w Niemczech żadnych wyborów.”
„Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung“ stwierdza: „Mówi się, że strach nie jest dobrym doradcą. Z drugiej strony strach jest ważnym czynnikiem wpływającym na wyborcze decyzje ludzi, którzy mogą coś stracić albo obawiają się że tak się stanie i nie wolno tego nie doceniać. Z tego względu strategia wyborcza CSU jest słuszna, ale stanowi ona także oznakę tego, że w najwyższej potrzebie sięga się po skrajne środki. Nie zaprzecza się temu także w centrali CSU, w której rozważane są równocześnie dwa przerażające scenariusze: rozstanie się z władzą w Berlinie, ale także obecność ministrów z CSU w rządzie socjaldemokratycznego kanclerza Olafa Scholza.”
Zdaniem „Frankenpost“ z Hof, „to naprawdę zdumiewające, że Baerbock, Laschet i Scholz tak niewiele musieli powiedzieć w walce wyborczej, jak wyobrażają sobie przyszłość Europy i jaką rolę w świecie powinny odgrywać Niemcy. Tymczasem, jeśli tylko wyjrzymy za opłotki Niemiec, zobaczymy od razu, że aż roi się tam od problemów, które nie tylko decydują o naszym bezpieczeństwie, ale także mają zasadniczy wpływ na poziom naszego dobrobytu.”
„Nuernberger Nachrichten“ pyta: „Czy wyścig już się zakończył? Niekoniecznie. Podczas wyborów do landtagu Saksonii-Anhalt analitycy opinii społecznej rażąco się pomylili w swoich prognozach. A Armin Laschet też już raz odniósł nieoczekiwane, nieznaczne zwycięstwo w ostatniej minucie – w wyborach do landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii w 2017 roku, nad ówczesną premier tego kraju związkowego Hannelore Kraft. Markus Soeder nie bez powodu zatem przestrzega Scholza przed nadmierną pewnością siebie, ponownie posługując się analogią do piłki nożnej: kto w 80-tej minucie meczu uważa, że już ma zwycięstwo w kieszeni, ten w 90-tej minucie może czasem przeżyć gorzkie rozczarowanie.”