Podarowali nerkę. Od tego czasu cierpią na apatię
13 marca 2014Pewne niemieckie małżeństwo spod Berlina zdecydowało się na przeszczep narządu od żyjącego dawcy. W lecie 2010 żona postanowiła podarować mężowi jedną ze swoich nerek.
Narządy do przeszczepu mogą sobie nawzajem darować członkowie rodziny a także bliscy przyjaciele. Zdrowe narządy od osób żyjących, niekiedy spokrewnionych ze sobą, organizm rzadziej odrzuca, ale też zwykle lepiej funkcjonują, niż narządy pobrane od osoby zmarłej. W dodatku Niemcy coraz niechętniej deklarują gotowość do podarowania komuś swoich narządów po śmierci.
Radość berlińczyka, że niedługo będzie mógł prowadzić normalne życie, bez konieczności poddawania się trzy razy w tygodniu zabiegom dializy, przysłaniała troska o żonę i córkę, bo „co będzie, gdy operacja się nie uda”.
Kilkumiesięczna procedura
Małżeństwo z Berlina przeszło, po podjęciu decyzji, kilkumiesięczną procedurę, w skład której wchodziły: wstępne badania lekarskie, porównanie grup krwi, rozmowy z lekarzami i psychologami i wreszcie stawienie się przed komisją etyki, która musiała wykluczyć ewentualne interesy merkantylne.
15 kwietnia 2010 roku oboje w tym samym czasie poszli pod skalpel. Mieli szczęście. Operacja się udała i nowa nerka prawidłowo funkcjonuje.
Jedno ale
Podczas gdy mąż szybko doszedł do siebie, żona, przed zabiegiem bardzo energiczna osoba, poczuła się tak, jakby wyssano z niej wszystkie siły witalne. – Byłam ciągle śpiąca. Lekarze o tym wspominali. I tak też się stało. Całe lato przesiedziałam w fotelu w ogrodzie. Na nic więcej nie było mnie stać. Dopiero po wspólnym sanatorium doszłam do siebie. Dzisiaj czuję się już lepiej.
Nie każdy przypadek tak dobrze się kończy
Również Ralf Z. spod Bremy podarował żonie w 2010 roku nerkę. Po dziś dzień odczuwa tego skutki. Zespół przewlekłego zmęczenia, apatia, zaburzenia koncentracji, roztargnienie, zaburzenia pamięci utrudniają mu pracę zawodową. Przedsiębiorca zdecydował się skrócić sobie czas pracy do pół dnia. Uważa się za ofiarę niedoinformowania. - Podczas rozmów wskazywano zawsze tylko na typowe ryzyka, związane z zabiegiem operacyjnym. – Gdybym dysponował wtedy tą wiedzą, nie poddałbym się takiej operacji – mówi.
Czy mają szansę na odszkodowanie?
Ralf Z. uważa, że prawie 10 procent dawców narządów cierpi na zespół przewlekłego zmęczenia. Powołuje się przy tym na szwajcarską pracę badawczą, której w całości nigdy nie opublikowano.
On jak i inni poszkodowani bronią się przed tym, by ich stan zakwalifikowano jako dolegliwości natury psychicznej a nie neurologicznej, bo od tego zależy, czy mogą liczyć na odszkodowanie.
Opieka psychologiczna
- Jak dotąd brakuje poważnych prac badawczych, w których dowiedziono by, że po pobraniu narządu dawcy często cierpią na przewlekłe zmęczenie – zaznacza Uwe Heemann, profesor z kliniki uniwersyteckiej w Monachium a zarazem przewodniczący Fundacji „Lebendspende”.
Berlińska psycholog Merve Winter kontaktuje się z potencjalnymi dawcami przed operacją. Sporządza ekspertyzę na temat dawcy i towarzyszy obu stronom w procesie decyzyjnym.
Winter twierdzi, że potencjalny dawca znajduje się często pod presją moralną. Podkreśla, że „kobiety szczególnie szybko godzą się na operację”.
Nie wszyscy potencjalni dawcy są świadomi rzeczywistych pobudek swojej decyzji. Czasem jest to poczucie winy, czasem wielkoduszność, a czasem oczekiwanie wdzięczności. Dlatego Winter opowiada się za tym, żeby nie wypierać ambiwalentnych uczuć.
Transplantolog Andreas Pascher z berlińskiej kliniki uniwersyteckiej Charite zna potencjalnych dawców, którzy są rozdarci między strachem a chęcią niesienia pomocy. – Z takich właśnie psychosocjalnych powodów wyklucza się około 1/10 spośród nich.
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke